sobota, 19 lipca 2014

Szpitalny byt...


Nie twierdzę,żem specjalista w temacie szpitalnym...Kilka razy byłam solo, vel 2 w 1(dziecię po wewnętrznej stronie brzuszka)-tu zwyczaje we wszystkich szpitalach podobne( np.poprawić kojo, ogół przed wizytą lekarsą)...

No inaczej gdy jedziesz z dzieckiem.Ty dorosły dasz sobie radę-zjesz to czego nie lubisz
(-Co masz na śniadanie? Salceson?-pytanie małżonka mego, gdy w pierwszej ciąży leżałam na patologii ciąży...Albo ...Burza majowa.Walą pioruny...Ja wiszę na telefonie(nie komórce, taki automat na kartę :)konwersuję z mężem-stęskniona za domem...a tu nagle czuję...pizzę-któraś z pacjentek je kolację z zewnątrz- ja ślinotok-mówię mężusiowi:
-Pizza pachnie...
-Mam Ci przywieżć? Jest burza...)

Czy można sie doń przygotować...
Pewnie tak...Jak się wie,że owo wybycie nas czeka.
W maju się nie spodziewaliśmy ...
Rano po przepudzeniu syn oświadczył "chyba spuchłem" my przestraszeni-kierunek szpital...
Teraz mieliśmy wyznaczony termin.zabraliśmy:
-ręczniki te normalne i te papierowe
-szampon,mydło
-szczoteczki & pasta do zębów
-książki do czytania(dużo)
-sztućce, talerzyk, kubki,kawę/herbatę(są punkty gdzie można ową zrobić),cukier jak słodzisz
-jedzenie, picie(są lodówki gdzie opisane Twe rzeczy możesz trzymać) i mikrofale by jedzonko podgrzać.
-ćwiczenia do pracy
-piórnik
-kartki czyste
-ładowarki , słuchawki-kiedy zabieracie tablet, telefon...
-piżama(choć w szpitalu na Chaubińskiego dziatwa chodziła "normalnie odziana")
-ciuchy na zmianę
-dokumentacja z wcześniejszych hospitalizacji, wczesniejsze wyniki(pilnujci ich-mi "wcieło" wypis końcowy z uprzedniej hospitalizacji), książeczka zdrowia dziecka,
jeśli dziecię ma orzeczene o niepełnosprawności, zrób ksero-albo do okaznia vel do oddania-by nie płacić za pobyt, choć są szpitale ,które mimo orzeczenia pobierają opłatę za pobyt rodzica przy dziecku...
I tu gwóźdź  programu
 -łóżko/materac/karimata
Chyba ,że wiesz ,że w tym szpitalu pomyślano o rodzicach-i owe są(szpital na Koszarowej, W-w, na Chaubińskiego w Szpitalu, chyba wogóle w całym kompleksie-nie ma.
Dlaczego na odziałach gdzie leżą dzieci NIE MA ŁÓZKA DLA RODZICA?!
Rodzic się dzieckiem zajmuje, dba, nie absorbuje zbędnie personelu medycznego(to mama , tata biega z dzieckiem do ubikacji, myje je), to rodzic-najlepszy specjalista swej pociehy-to on jest z dzieckiem najwięcej czasu(nie mówię tu o rodzicach , których dziatwy wychowuje niania, babcia, dziadzio wówczas obserwacje tychże są cenne).
Ja sobie nie wobrażam by Maciej został sam w szpitalu...Choć ze mną twierdził, że idzie "do więzienia"...
Do zabiegowego ze mną, ja go myłam(wenflon vel wentyl( gryps współleżącego Tomasza lat6 ) vel motylek(słowa pań pielęgniarek "nakarmię motylka") w górze, ze mną do toalety...
Pani dr zaleciła badanie kału...Mówię,że jak ostatnio byliśmy na szpitalnych włościach to wogóle nie było...
"Damy czopek"...Maciej tak po prostu się denerwuje, przeżywa...

Przystojniakowi zrobiono znów panel pokarmowy.Pierwszy ujemny, teraz wyszło uczulenie na roztocza i sierść kota...Mamy wrócić do szpitala jeszcze w wakacje...Kilku badań nie udało się zrobić bo syn miał infekcję...Antybiotyk dostał dożylnie,miał inhalacje...Mamy leki ...maść do odbioru we wt...Adrenalina na posterunku w razie godziny W...Nadal omijamy orzechy, imbufen...
Po powrocie do  domu ruszyłam na walkę z kurzem...Kąty posprzątane, firany ,zasłonypoprane,okna pomyte,pościel wymieniona,biedne pająki wymiecione...Chomik wydelegowany do siostry pokoju...A kotka Bura do pokoju nie wpuszczana...


Pozdrawiam wszystkich, Moc pozdrowień dla Was na szpitalnych włościach.
Anna Maria


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz