sobota, 5 października 2013

Home sweet home...



Na wstępie moc podziękowań za ponad 400 odsłon tegoż bloga.
Moc podziękowań za komentarze,maile, za bezcenne dobre słowo... 
Piszę też dla siebie...W pamięci zacierają się fakty.A tu mam swoiste archiwum drogi Macieja i nie tylko. 
Jasne ,że miewam słabsze dzionki...Ale ja muszę patrzeć z optymizmem w przyszłość.
I żadnych żali tu nie znajdziecie:)
Wierzę,że energia ta pozytywna rodzi takąż-i na odwrót:)
I ja pamiętać pragnę dobro...
Co mym bliskim po tym ,że ciskać się będę, będę smutna?
Nieraz patrzę w przeszłość i zdumiewam się samą sobą!
Dałam radę!
Teraz też do przodu.
I szkoda mi czasu na smutki, złe emocje.
Przecież ogólnie wiadomo,że optymiści ,żyją dłużej.
Ja chcę wychować me pociechy.
Po prostu mieć siłę na codzienność:)


Na fotografii pies szklany-zrobił go pan na dukcie wiodącym nad morze-ze szklanych rurek -na razie taki psiak u nas gości -choć Maciej marzy o psiaku własnym...
Jednak ja się boję czy bym podołała...


Minął pierwszy tydzień szkoły po naszym powrocie z wagarów.
Ja miałam tony obaw jak będzie po 2 tygodniach ...
A Maciej po prostu pojechał na rowerze do szkoły.
To mi ciężko było znów "wejść w tryby":)
Już w poniedziałek byliśmy w Oratorze-przystojniak miał zajęcia indywidualne z nieocenioną
panią Ewą.Ileż super-zabaw-ćwiczeń znów mamy na codzienne ćwiczenia!
Poustalane terminy kolejnych zajęć u pani Ewy, u pana Aleksandra(SI), u ortodonty, i u pani Izabelli(SI)-za którą TAK Przystojniak rozpaczał przed wakacjami ,że zajęcia się skończyły...
Te 10 spotkań na semestr refundowane przez Gminę tak szybko mija...
I jak na ironię...Przystojniak zaziębiony...
Ale tak totalnie-nosek czerwony-zeń potop katarowy-"smarkatka" wciąż w robocie.
Syrop z cebuli z czosnkiem na miodku już podawany + leki...
"Muszę iść do lekarza"-orzekł Przystojniak po powrocie do domu...
Mam nadzieję,ze rozgonimy choróbsko...

No i w temacie dziś mówił Przystojniak skojarzenia swe do słowa "Choroba"(były ostatnio u p. Ewy :jesień, w domku np. wakacje) a dziś przyszła mi na myśl choroba-bo Maciej ledwo dychał-pracował -i co rusz wydmuchiwał nos.
W skojarzeniach Przystojniak znów mnie zaskoczył...
Wymienił różnorodne bóle, teraz go nękające także:ból gardła,zatkany nos, ból głowy.Nula podpowiedziała nam wymioty,ja w kontrze powiedziałam "zdrowie" .
I Maciej mówi  "śmierć"...
No fakt mówię-może choroba kończyć się śmiercią...
Wczoraj w tematyce tekstu ze szkoły rozwijał temat "dziadek".
I jako,że dziadek Bolek nie żyje też kwestia śmierci była poruszana...

Ostatnio jakoś umknęło mi uwiecznianie Przystojniaka ćwiczeń:)
Nadrobię w przyszłości bliskiej:)
Poprawiał tekst przepisany-poprawiany przez panią:)
Niestety znów w kajecie "rozpisał się na 2 strony".Wiem ,że przecież umie trzymać się linii...
Przepisał.W "Zadaniach z czytania" tez wędruje po ćwiczeniach do przodu .
No i praca na tekście czytanym-opowiadanie go...
Dziś po prostu arcy-cieżko to szło...
Składałam na karb choróbska...

Uwieczniłam za to 2 dni temu jak Maciej pomagał mi przy robieniu obiadku.
Tłukł tłuczkiem ochrzczonym "młotkiem" kotlety-panierował.
Po każdym mył łapki:)



I jeszcze na pożegnanie skok na spacerku pożegnalnym nad morzem:)


Moc pozdrowień! 



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz