sobota, 27 lipca 2013

Witam!

Witam!

Jestem Anna Maria.
Trwają wakacje…
W wakacje 7 lat temu rozpoczęłam wędrówkę przy boku mego syna …To nie byle jaka droga…Każdy rodzic ,który nią podąża mnie zrozumie. Niezależnie czy dopiero w tę wędrówkę wyrusza, czy już dawno jest w trasie…Pamiętam strach jaki mi towarzyszył gdy wyruszałam. To niedowierzanie-że może to nieprawda? Może wszystko jest ok? Jeszcze znamienne. ”Poczekamy, zobaczymy”. Tak zdradliwe. Okradające z bezcennego czasu…


Telefon zadzwonił gdy siedzieliśmy na przy-bałtyckiej plaży. Był taki wspaniały , słoneczny dzień. Dzieciaki szczęśliwe .Mam takie ,ulubione zdjęcie Przystojniaka z tych wagarów wakacyjnych. Ma wówczas 3 lata. Uśmiechnięty –na tle żółtego kutra rybackiego…
To dzwoniła pani dr. Dotarliśmy do niej już z wynikami badań. Kluczowe badanie słuchu Bera we śnie…3 razy doń podchodziliśmy…Bo skąd miałam wiedzieć, że Przystojniaka muszę wybudzić wcześnie-by na badaniu zasnął? Jest też pomoc farmakologiczna na wyciszenie…Już wysłano nas po 2 razie na badanie pod narkozą…Zadzwoniłam ,wyprosiłam by jeszcze raz spróbować i…Udało się .I co usłyszałam? Że syn słyszy i że teraz to mnie czeka –bo aparat słuchowy i po sprawie.
Teraz wiem ,że to nieprawda. Dziecko w aparatach, zaimplantowane (implant ślimakowy) by mówiło-musi być w terapii mowy.Teraz jestem taka mądra Bo mam znajome mamy, dzieci w takiej terapii w ORaToRze- gdzie Maciej od ponad 3 lat jest także w terapii mowy.
Wówczas takie słowa mnie po prostu zdołowały…Zdezorientowany człowiek. Nie wiedziałam co robić? Poszłam jak wskazano mi. Ile niepotrzebnych wizyt? Zajęć po drodze było? Pewnie sporo…Nim błądząc „jak dziecko we mgle” dzięki radzie znajomych, którzy mieli od maleńkości swego syna w terapii trafiliśmy do ORaToRa...Teraz omijamy to co niepotrzebne skupiając się na tym co po prostu potrzebne…
I telefon zadzwonił…Wygrzebałam go z rzeczy …I to pani dr wyznaczyła nam konsultację…To wtedy chyba pojęłam że wyruszamy z Przystojniakiem w trasę… Pewnie ,że miałam stracha.Nie wiem, na którym etapie byłam(etapy do zrozumienia-pogodzenia się z faktem ,ze ma się dziecko w terapii –do wzięcia „dupę w troki” i do roboty!).
Terapia- i tu zacytuję Lidię Lempart( prezes ORaToRa):
że praca jest „żmudna, monotonna”- co dnia…Jednak-co piszę z pełnym przekonaniem OWOCNA!
Mój Przystojniak MÓWI!!!!
A było i tak, że ja-matka go nie rozumiałam…
Takie zdarzenie utkwiło mi w pamięci. Rano Przedszkole. Przystojniak coś mówi do mnie ale właśnie mówi ale ja nie rozumiem co. Bo mówi w swoim dialekcie I jego smutek ,że nie rozumiem. Przecież on mówi. Proszę by powtórzył mówi ponownie. Jeszcze raz. I Jeszcze raz, a ja nie pojmuję co moje dziecko mówi do mnie, czego mu potrzeba, czego brakuje? Ja matka nie rozumiem własnego dziecka .I Przystojniaka rezygnacja. „Nieważne”  powiedział, i to zrozumiałam I poszedł do grupy…I mój smutek i komizm sytuacji-to zrozumiałam ale czego chciał-już niestety nie…


Poryczałam się słuchając pani Lidii…

Pani Lidia to Anioł-tu na Ziemi…


Moc pozdrowień.

6 komentarzy:

  1. Ile sił potrzeba? A my rodzice dzieci zdrowych nie doceniamy tego. Wstyd mi, bo użalam się czasami, a TY musisz codziennie borykać się z tym , czy dobrą drogą idziesz. Bądź dumna, że wytrwałaś i lekcja z przedszkola dała Ci kopa, bo ile jest takich dni, kiedy moje dziecko do mnie mówi a ja... też nie rozumiem, ale z zupełnie innego powodu. Pozdrawiam Was gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Mamy swoje Anioły:)Bez nich pewnie błądziłabym jak we mgle...A teraz praca,praca i patrzę w przyszłość z optymizmem...
      Wielki Architekt -czuje ,że tez czuwa:)
      Agnieszko a dlaczego nie rozumiesz swej pociechy?

      Usuń
  2. Aniu, Anioły są wokół Ciebie i twojej rodziny , modlę się za "Waszą Trasę" abyście dotarli do wymarzonego celu.
    Wiem ile matka może dać swojemu dziecku.... w moich oczach jesteś wielka!!
    Pozdrawiam Cię serdecznie
    Ania Montowni Sliczności

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, trafiłaś na moje candy, a teraz ja trafiłam do Ciebie....
    Czytam i czytam z zacięciem, a dlaczego? Bo udało mi się poznać Anioła - Panią Lidię, bo w mojej klasie jest dzieciątko z ORaToRa, bo podziwiam walkę rodziców - walkę o dzieci...
    Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      O to wiesz jak "praca u podstaw"wygląda...I ze swej perspektywy i z spotkania jesiennego w Oratorze dla nauczycieli , dyrektorów ze szkól gdzie chodzą dzieci z ORaToRa...
      Moc pozdrowień!

      Usuń