Witam!
Nie tak dawno rozmawialiśmy z Maciejem i mnie po prostu Przystojniak wprawił w zadumę.
-...i z takich słodkich niemowlaczków wyrastają słodkie dzieci(mówię) a na to Maciej:
-I niektóre wyrastają z autyzmem...
Noż jak już Maciej coś powie...
Z cyklu "dobrych wieści" ze szkoły?
Weń będzie biofedbeck.
Kapitalnie bo moc dzieci skorzystają!
Maciej także a jakże:),
Już podczas ferii starałam się wydłużać dystans wędrowania beze mnie-Przystojniak szedł z siostrą na półkolonie( same półkolonie super czas, tak się im podobało,ze nawet zrezygnowali z planów naszych by jak w ub. latach na lodowisko czy basen zrobić wypad, Maciej był podczas półkolonii na 3 wyjazdach ! Z dziećmi, z panią-uwaga-beze mnie!).Ba! Pożegnania, dłuuugie. Z powtarzaniem kwestii co będzie tam. Siostra Przystojniaka zdążyła odejść kawałek spory a Maciej nadal: "Pa maaaaamoooo!",przesyłanie całusów.Mamy to co dnia przed szkołą( i w ciągu dnia także -np. przed spaniem) rytuały (odsyłam do lektury "Dlaczego skaczę" , bo pojecie istoty ważne).Niedawno w drodze do szkoły ustalenia-napiszę do p. Dorotki sms-pójdziesz się przebrać(to były ost. zajęcia) i będę koło rowerów na dworze na Ciebie czekać.
I idealnie się zgraliśmy. Podjechałam rowerem, Maciej wyszedł.
P. Dorotka pochwaliła inicjatywę...
A ją wymusiło życie poniekąd.Rower mi buchnęli (zamykajcie rowery!, ja nie zabezpieczyłam i nie mam)-i korzystam z jednośladu Pierworodnego.Boję się ,że i ten buchną-i ma prośba stąd by Maciej wyszedł sam...
A potem bodajże 2 dni potem-Maciej sam poszedł kawał drogi do szkoły...
A ja stałam i się patrzyłam.
Odwracał się machał...
I znikał mi z oczu...
I jeszcze ustalanie trasy.Mówiłam by nie szedł przez parking-tam auta wjeżdżają wyjeżdżają-ale tu Maciej oponował,że sobie poradzi. I poszedł jak chciał. Dał radę.
Poszłam kawałek. I dalej stałam i patrzyłam się jak Przystojniak wędruje sam do szkoły...
Fakt nie cała trasa-za drogami(mamy 2 drogi ruchliwe,skrzyżowanie) dopiero poszedł sam,ale to naprawę spory krok ...
Moc pozdrowień!
Anna Maria
Zuch chłopak, dla mamy to chyba większe przezycie niż dla dziecka:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńOgromniaste...
Ale trzeba puścić pofrunęły dzieci o własnych siłach...
Moc pozdrowień!