Jak u Przystojniaka coś się wypracuje-a potem zaniecha...niestety jest regres...
Mąż stwierdził "zdziczenie"...
Najlepiej trwałby w domu...
Propozycje wyjazdu neguje...
A my ,że wyjeżdżamy...
Pojechał.
Wybyliśmy do Częstochowy, podziękować Matce Boskiej Częstochowskiej...
Już w trakcie drogi pojawił się niepokój.
Gdy nawigacja wskazywała np. skręć w prawo, a był objazd i tego manewru nie można było wykonać Przystojniak się denerwował...
W drodze powrotnej zdenerwowanie niestety się powiększyło...
-A mówiłem żeby zostać w domu...
Było ciemno, nawigacja poprowadziła nas inną trasą...
I wciąż uspokajałam,że wszystko dobrze, że tata jest dobrym kierowcą,że już do domu niedaleko...
A co by było gdybyśmy jechali nad morze...To dopiero czasu trwa podróż...
No fakt ponad rok nie był Maciej a takiej trasie...
Normalnie "zdziczenie" nastąpiło...
W szkole był koncert...
Przystojniak szczęśliwy ,że już piątek, już "wolne" chciał zostać w domu.Zostali z tatą.I tu kolejne podobieństwo do taty("skóra zdarta z taty")-domator...
My z Pierworodnym i Nulą wybyliśmy.Ciasto i ciasteczka upiekłam z dziatwą :)Dziatwa na koncert. Ja do kawiarenki-sprzedawać ciasta:) Reniferkowe ciastka poszły-i było mało:)
Byliśmy do końca...W domu podumałam ,ze mogłam choć iść słynnego muzyka zobaczyć :)
Było muzycznie, było pysznie(pyszota domowe ciasta wspaniałych mam!),była i pizza,było i WłosoBarwnie-mamy farbowały włosy-co tam się działo!
"Przez przypadek" siostra wsiadła na Macieja rower i...pojechała.I nawet barwa(nie różowa)jej nie przeszkadzała...:) A Macieja zaczęliśmy namawiać na większy wehikuł... Bo przecież ,jak syn się do czegoś przyzwyczai to potem ciężko przekonać do "zmiany uczuć"...
I ostatnio znów"przez przypadek" , "sam z siebie" ozuł się Przystojniak w rolki siostry...Były docinki , że różowe, ale co tam.Chyba spodobało mu się bo "drałował" po lokum ku zazdrości siostry("oddaj moje rolki"),ale trudna sztuka dzielenia się się udaje i wymieniali się.
-Ale ciepłe twoje rolki-sumował zdejmując owe ze stóp Maciej :)
Ciągali się nawzajem, na przemian.Jedno w rolkach z tyłu , jedno z przodu(konik) i to z tyłu za lejce(pasek od szlafroka vel skakanka) ciągnięte było.
-Wio, wio, wio...
-Koniu poczekaj...
I takie tam dialogi się toczyły.
Córcia pomyka na rolkach od końca sierpnia, to w wiraże wchodzi gładko i szybko zasuwa.Maciejowi idzie wolniej, bardziej "chodzone" niż jeżdżone, ale próbuje...
Są przystanki na pojenie(kuchnia-napój).
I "podchody" siostry do brata gdy ten już miał dość zabawy:
-Maciej pojedźmy , jeszcze raz-bo ty fajny jesteś...
Tak bierze brata pod włos...
"wykwintniejsza wersja" do Pierworodnego
-No chodź, ty jesteś super chłopak...
Albo
-A Maciej mnie ciągnął...
I
-Oddaj, Maciej jest lepszy, Ty tak słabo ciągniesz...
No i oczywiście Pierworodny dał się "namówić" :)
Co jeszcze oboje ostatnio działali-co potem znika zjedzone momentalnie?
Kajmak. Wafel suchy przekładany mlekiem słodzonym z puszki.Pyszota.
Na lepienie z masy solnej Przystojniak się namówić nie dał, ale zabrał się za malowanie. Zmalował miecz.Chciał go upodobnić do miecza świetlnego z "Gwiezdnych wojen"...I miecz -pamiątka z Krakowa od brata-jest teraz niebieski:)
Migawka z zajęć rewalidacyjnych z nieocenioną p. Aleksandrą...
Gra ogromnie przypadła do gustu Maciejowi:)
i z wizyty u dziadków...
Ptaki bliźniaczek kuzynek :)
Moc pozdrowień.
Anna Maria
ps. Dzięki innym rodzicom dowiedziałam się o "Kosmicie"-kapitalne książka o chłopczyku autyście...
Pisana z perspektywy jego samego oraz jego siostry...
W niespełna 2 dzionki przeczytałam...
Teraz czytam"Huśtawkę"...
Musiałam odłożyć gdy czytałam o przejściach szpitalnych...
Kapitalna książka- z blogu...
Choć bywa ciężko czytać nieraz...
Samo życie...
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz