Witam!
Noż wszystko jest po coś... I tak dumam czy jeżeli jak obuchem walnięta po konsultacji syna "patrzę i widzę"i dziwię się? To tak można?
Można?
Można.
Najpierw kilka zdań z synem gdy ja byłam w rejestracji.
Potem pytanie do Przystojniaka czy poczeka podczas rozmowy z mamą(ze mną)
po potwierdzeniu, zapewnieniu ,że jesteśmy tuz obok za drzwiami, rozmowa ze mną.
Potem rozmowa z Maciejem.
Gdy wszedł bo już " za długo czekałem"-uszanowanie jego uczuć.
Ja też zostałam zapytana czy chcę weń uczestniczyć, czy nie.
Zostałam -i ogromnie wiele wyniosłam...
I diametralnie inna sytuacja z lekarzem
Bada Macieja , pytania o nim podczas badania do mnie -choć Maciej badany tuż przed dr "Ja pani słucham" do mnie.
I pytanie -hit.
Jakie leki syn przyjmuje na autyzm?
Potem "ty jeszcze poczekasz" gdy już Maciej miał serdecznie dość...
I moje poczucie winy, że ja na to wszystko pozwoliłam miast brać dzieciaka i wiać ...
Wnioski.
No tak nasuwają mi się.
No tak nasuwają mi się.
Akcja się dzieje :
ul lekarza
na komisji
na konsultacji
gdziekolwiek
na komisji
na konsultacji
gdziekolwiek
Bohaterowie akcji(przykłady):
W/w lekarz, specjalista, komisja, nauczyciel
Bohater główny:
Dziecko
Dziecko
(autystyczne czy zdrowe , dziecko to przecież człowiek, zdrowy czy z zaburzeniami, godny szacunku!)
Przy dziecku mama lub tata
Wniosek:
Bacz co mówisz przy dziecku.
Bacz co mówisz przy dziecku.
Kapitalnie jak autor słów w kwestiach dziecka-zwraca się DO DZIECKA. Dopiero potem, gdy ono nie potrafi podać odpowiedzi,mówi "To zapytam mamy/taty?
To główny bahater jest tu NAJWAŻNIEJSZY.
Słowa mogą go dotknąć...
Słowa mogą go dotknąć...
Cytat z posiedzenia komisji wyrażony przy dziecku,niedawno cytowany przez mamę:
"Nasza komisja ma w zwyczaju mówić...autyzm..No tak z tego dziecka już i tak nic nie będzie.."
Anna Maria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz