Słoneczny, iście wiosenny...
Po południu, bezposrednio ze szkoły wybyliśmy z Przystojniakiem do Wrocławia do ORaToRa.
Wedrójemy od autobusu i pytam:
-Masz dużo zadane?
-Przekonasz się.
No i sie dowiedziałam:)
Ubawiła mnie ta odpowiedź.
W drodze do wykorzystując wolną chwilkę uwieczniłam Macieja :)
Łabędzie ,kaczki zostały nakarmione pączusiem:)
Moje objekcje ,że bedą mu się ręce kleiły Maciej zbył,że umyje w Oratorze.
I już.
Naprawdę kiedys nie do pomyslenia by dotknąc substancji kleistej.A teraz żaden problem.Nawet ręce brudne :)
Na schodach:) Przystojniak:)
I ja-fotografia Macieja:)
Tu Łabędź odgania konkurencję.
Tu jak Białoskrzydły złapał Przystojniaka za palec :) Oj, nie był Maciej zadowolony:)
Sama próbowałam ptaka karmić tak zabawnie chwyta pokarm z palcem.Krzywdy nie robi :)
No tak konsternacja vel zaduma przy stoliku w ORaToRze.
Zajęcia rozpoczęły się oglądaniem zjawiska niecodziennego-a teraz widocznego z oratorowskich okien-burzenia budynków. Jaki cudny dialog się toczył. Było i dumanie jak owa maszyna burząca się zwie,słowa "destrukcja", "demolka", "zbrojenie"-każde z nas coś dokładało.
Na naszych oczach w niwecz przechodził budynek który tam stał dziesiątki lat...
Po zajęciach na autobus i do dokmku. Bo i na basen(kontynuacja lekcji pływania-ost. zajęcia przed feriami zimowymi).Towarzystwo całe zajęcia miało na dużym basenie.
Pierwsze skoki Macieja do wody z makaronem i z okrzykiem na ustach:)
Kolejne to były raczej wejścia:)
Plum:)
Po zajęciach do "niecki" vel brodzika :)
Plum:)
Po basenie do zadań domowych:)
Te na fotografii Przystojniak rozwiazał samodzielnie:)
Dziś juz aura zapłakana deszczem...
Nie mniej pozdrawiam słonecznie :)
Anna Maria
ps.
Nastapiła zmiana nr konta ORaTora.
Już w poście "Jak wspomóc terapię Przystojniaka" poprawiłam.