Wróciliśmy z komisji...
Przed nami był tylko jeden pan.
Byłam zdziwiona,że tak nas mało...ale potem przyszły kolejne dzieci z rodzicami, i już sporo osób było...Każde dziecko, rodzic to inna historia, inna droga...
O! Natalia jest dziewczynką z temperamentem. Mamy sie nie trzymała -sama chadzała:)
Tak mi się nasunęło smutno "Tyle nieszczęscia na kilu metrach kwadratowych"...Ale to chyba ze względu na atmosferę...To oczekiwanie na "wyrok", i czy po trzeba będzie się odwoływać na Wojewódzka, po niej-do sądu...?Mama Natalii chyba tę droge juz przeszła...
Napięcie, nerwy, oczekiwanie-nikomu tam do śmiechu nie było...
Jednak tam byli rodzice prawdziwi "bohaterowie"(to słowo brzmi teraz po nominacjach "Zwykłych bohaterów" nieprawdziwie)...
To może inaczej : fantastyczni rodzice, którzy żyjąc tu i teraz "dają radę"...
I też mi sie nasuwa ,że prawię sobie sama koplementy i ,że to me nadzieje ,że rodzice dają radę...
Przecież różnie bywa.
Weszliśmy wywołani-tzn. pan wywałał Przystojniaka z imienia i nazwiska.
Macieja dowodem tożsamości ze zdjęciem jest legitymacja szkolna i od weryfikacji tej zaczeliśmy komisyjne spotkanie.Pan(nie wiem , chyba pan dr) pytał najpierw Macieja i o szkołę i o wiek np. Wpisywał w komputer odpowiedzi.Były i pytania do nas-byliśmy z meżem oboje z Przystojniakiem. Były pytania o ciążę, o wiek niemowlęcy, pierwsze objawy, teraźniejsze zachowania,terapie...Przedłożylismy dokumenty aktualne od logopedy, psychologa,opinię ze szkoły, opinię odnośnie IS.
W pokoju obok pani psycholog(wiem bo pani powiedział ,że jest psychologiem) nas przyjęła.Były dwa krzesła-chyba zawsze z dziatwa przychodzi jeden rodzic...Ja siedziałam z Przystojniakiem.Tu potrzebna była do weryfikacji nas ponownie Macieja legitymacja ,ja przedłożyłam mój dowód osobisty.Mężus stojąc udzielał odpowiedzi.Pani wpisywała odpowiedzi w dokument.
Sporo Maciej mówił sam.
Nie wiem czy był zrozumiały zarówno dla pana jak i pani-nie dopytywali się.
Ja Macieja rozumiem.
Ja starałam się rzeczowo odpowiadac na pytania...Nie wiem czy oddałam obraz terapii Macieja,jego stanu teraz...O Macieja lekach, odczuwaniu...
Nie wiem czy takie krótkie spotkanie może oddać to...
Zarysowałam obraz, mąż poagał , Maciej także odpowiadał.
16 stycznia mamy odebrać orzeczenie...
Przed nami tydzień oczekowania...
Szkoda,ze jak w Oławie, Olsztynie nie jest się od razu informowanym...
Maciej dopytywał się gdzie jedziemy w drodze do.Tłumaczyłam .Był spokojny...Ja czułam na jak mi serce wali...No spokojna na pewno nie byłam...
Na finisz-odskocznia obrazkowa od tematu:)
Fotografia Przystojniaka z jego poczynań z masą solną:)Jeszcze sprzed świąt zdjecie znalazłam:)
Moc pozdrowień.
Anna Maria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz