wtorek, 24 września 2013

Matrix i nie tylko...




 Już myślami jesteśmy w domu, w szkole.
Jednak nadal bytujemy nad Bałtykiem-obecnie ozdobionym dużymi grzywami fal gnanymi przez silny wiatr.
Jako ,że aura chłodna , wietrzna-moczenie się w morzu odpada. No chyba ,że morze samo się wprosi do butów-jak mi dziś przy karmieniu mew:) Wędrowaliśmy wczoraj plażą-zalewaną momentami w całości przez fale. Poniżej odpoczynek Przystojniaka:) Bo sformułowanie "męczę się" się pojawia gdy eskapada dłuższa:)







Wędrujemy też na kijkach:) Po 2 próbach bez odzewu-na 3 raz -na propozycję takowej wędrówki nasza ekipa zgłosiła się w komplecie:) Maciej wędrował na kijkach pierwszy raz-i niestety nie zapałał doń miłością:( Dziś wędrował bez. Za to wodę ciepłą uwielbia i na basen wędrowałby z radością co dnia:) I jako ,że aura dziś nie nastrajała do wędrówek brzegiem morza-po obiadku wybraliśmy się -sporą brygadą z pensjonatu-na basen. Tak pływanie w oponce,harce z bratem i siostrą, siedzenie w jakuzzi-to jest to.



Przed południem nadrabiamy szkolne zaległości:) Przystojniak opisywał swą szkołę:) Z radością patrzę co dnia ja Maciej kaligrafuje litery(te drukowane przeszły w niebyt-mam nadzieję). Fakt są błędy w zapisie-jednak to trzeba wyćwiczyć,jak słyszy się "f" a trzeba zapisać "w", u albo zamknięte albo otwarte-ortografia łatwa nie jest-też trzeba się nauczyć i już:)



Ostatnie zdanie mi się ogromnie podobało:) Przystojniak nie użył znów "fajnie" :)
Perspektywa słodkiej szkoły-z piernika, czekolady, z cukierkami-wywołała u Macieja błogi uśmiech.Nie nie miałby nic przeciw. 

Niedługo po śniadaniu mamy fizjoterapię. Mam nadzieję,że po powrocie infekcje Macieja przestana nękać:) Zobaczymy:) 


 Pod lampą Przystojniak wygląda niczym bohater Matrixa:)




I na finisz obrazek z wczoraj.Bo dziś słoneczko skąpiło nam swych względów :(
Może jutro nam zrekompensuje dzisiejszy deficyt:)














sobota, 21 września 2013

Tu...





Doceniam każdego dnia ,że trafiliśmy na Przystojniaka turnus właśnie tu  .
Wspaniale się tu czujemy.Ale to nie tylko zasługa klimatu, bliskości morza, mocy atrakcji co dnia nań trafiamy:) Ważni są też ludzie z nami obcujący. Panie fizjoterapeutki od pierwszego dnia za mną ochrzciły Przystojniaka takowym mianem, konwersują z nim, a sam Przystojniak wędruje z paniami na zajęcia-bez żadnych oporów. W ogóle w pensjonacie czuje się jak u siebie i wędruje samodzielnie np. na posiłki nie czekając na obstawę:) Własnie i posiłki...I tu ogromny plus...Wciąż troska "Smakowało?", "Dzieci się najadły?" .A jak w menu jak dziś pojawiły się śledzie to na prośbę-dziatwa dostała naleśniki w zastępstwo. Tak wiem to ma wina.Powinnam od maleńkiego uczyć jeść wszystko...No cóż Przystojniak ma swe dania ulubione...A nieznanych do ust nie weźmie...
Wczoraj coś z dekoderem było nie tak-zero tv. Ja nie narzekam.Ale dziatwa swej ulubionej bajki nie obejrzała...Dziś przyszła pani i naprawiła! Jaka radość! 
Był dzionek deszczem zapłakany...Rano standard-śniadanko-po lekcje-i konsternacja-telefon w pokoju zadzwonił! Nie komórka ma a telefon stacjonarny...Bźdźiągwa odważna odebrała- i pani z recepcji proponuje gry planszowe, udostępnienie siłowni.My wybyliśmy się na basen. Sami nie- pani z pensjonatu nas odprowadziła.Ba! Jeszcze po drodze powędrowaliśmy do biblioteki-bo głód u mnie książkowy zagościł - zapas zabrany z domu "zjadłam":) I jaka smutna ocena w konfrontacji z naszą biblioteką...Jest tu 2 razy otwarta w tygodniu jedynie...Taka smutna...Przystojniak myślał,że oczywiście będą weń komputery dla czytelników.Nie ma.U nas wyraźnie oznakowana-Big tablica...A tu w oknie kartka A4...W tutejszym biuletynie ani wzmianki o takiej instytucji jak biblioteka...A przecież jak ostatnio Przystojniak czytał w ćwiczeniach:
"Kto czyta dużo ten dużo wie"...
Ach! Optymistycznie mam nadzieję ,że będzie lepiej!
Książkę ulubionej autorki mam:)Już zjadłam-oddam we wtorek. Karta ma ważna-takze przy kolejnej bytności znów odwiedzimy:) Sama bym pewnie błądziła nim bym trafiła-jestem tu pierwszy raz.A pogoda tego dnia nie zachęcała do spacerów...Padał deszcz. 
Dzięki obstawie-trafiliśmy bez pudła:) 
Basen kapitalne miejsce-weń można masować kręgosłup bąbelkami- obok jakuzzi...Woda tak wspaniale rozluźnia...Przystojniak pływa w oponce, też na desce i z makaronem.







Gdy zostaje nam pieczywko wędrując nad morze karminy mewy. Nieraz są niemrawe-może objedzone? Nieraz po prostu roją się nad nami niczym z "Ptaków" Hitchcocka...







Na trasie naszych wędrówek jest prawie co dnia(jak aura pozwala) plac ćwiczeń na świeżym powietrzu...
Przyrządy dla dziatwy od 10 lat-ale 7-letnia Nula daje radę:) No i ostrzeżenia na każdym-że dziatwa pod opieką ma być. Poniżej Przystojniak na "Wahadle".Fakt ,że tyłem:)


Mój jeden z faworytów-ze sprzętów-"Narciarz"-Maciejowi tez się podoba:)



I znów nad morze:)


Odlotowe zdjęcie:) Dał się Przystojniak namówić:) Wyszło za pierwszym razem:)
Bo złapać "Odlot" też sztuka:)





 No i wspominane wędrówki brzegiem morza "pod wiatr"


Dziś Przystojniak siedząc obok podsumował
"Piękne jest morze"
- nie omieszkał także skomplementować i wiatru ( oj dął dziś mocno!) i plaży:)


Jedna z atrakcji zobaczonych:)
Kate surfing. Co innego oglądać  w tv co innego na żywo podziwiać! Magia!




Dziś widziany z bardzo bliska helikopter.Jeden z dwóch.
Towarzyszyły one wielu, wielu parolotniom.
Ależ była powietrzna defilada!


I jedna z ulubionych potraw: Pizza margerita:) Jak wybędziemy "na miasto" i zgłodniejemy:)
Maciej sam zamawia:) Raczy panie okrzykami  przy wejściu "To znowu my".
Kolejnym razem pouczany przez brata,że "robi siarę" ograniczył się do donośnego :"Dzień dobry".
Zwroty grzecznościowe mamy własnie także "na tapecie" lekcyjnej :) .


  Instruowani przez sąsiadkę ze stołu posiłkowego dotarliśmy do Pomnika.Prowadzą tu także ścieżki nordic walking.


Wciąż poznaję swą pociechę. Przystojniak sam dokończył zdania. Fakt nie zmieściły mu się po 2 wady/zalety.Oj! Mało miejsca...



Zakończę dziś sentencja z tablicy z pensjonatu:



wtorek, 17 września 2013

Fragment...

Chciałam zacytować fragment z rozmowy-na potrzeby programu -przekutej potem w książkę.
Bohaterkę "znałam" z programu telewizyjnego.
Jej wypowiedź trafia w sedno i w pełni pokrywa się z tym co wiem od terapeutów ORaTora.
Dziecko niepełnosprawne powinno przebywać w grupie zdrowych dzieci by "gonić zajączka"-czynić progres nie regres.Rozwijać się mentalnie, społecznie...U Przystojniaka ważne było obcowanie ze względu na aspekt mowy-wśród dzieci mówiących.
Najukochańsi: mama, tata, rodzeństwo, babcia dziadzio nie dadzą tego co grupa rówieśników...
Maciej rozpoczął edukację w przedszkolu-po 4 godz. dziennie.To było dla niego pierwsze doświadczenie ...Na pewno ważne.
Potem przedszkole w naszej szkole.
Odroczenia.
Obecnie II klasa Szkoły Podstawowej.
Ogromnie dziękuję wszystkim Aniołom mego Przystojniaka.
Za serce, za trud...
Pamiętam słowa pani Małgosi...
"On będzie mówił"
Mówi.
Tak pozytywnie mnie zaskakuje co dnia.
Dziś liczeniem do 20 na liczydle.
To u pani Izabeli się nauczył...
I dostrzegam ile pracy tu jest i tak się cieszę jak ów postęp jest...
Panie fizjoterapeutki opowiadały mi jak przytrzymywał im drzwi i mówił:
-Panie przodem.
I ma duma ,że Facet umie się zachować.
Na dzień dobry panią Zdzisławę ,która nas przyjmowała do pensjonatu ujął mówiąc
-Miło mi panią poznać
I...ucałował w rączkę.
Panią Agnieszkę-naszą przewodnik-utula-i mówi: -" Bardzo Panią lubię"...




A teraz cytat:

Cytat pochodzi z książki Anny Maruszeczko pt.”Kobieta na zakręcie”
To rozmowa z uczestniczką „Mam talent” Ewą Lewandowską


„-Jak nauczyciele zareagowali na to, że widzisz coraz gorzej?
-Niektórzy bardzo się spisali-sami opracowywali sobie metody ,dzięki którym mogłam najwięcej na ich lekcjach skorzystać. A niektórzy  byli na tyle złośliwi że na przykład nie mówili, co piszą na tablicy.
-Dlaczego?
-Bo uważali, że moje miejsce jest w szkole specjalnej. Największy problem miał nauczyciel historii. Innym uczniom mógł robić klasówki, a mnie musiał odpytywać i robił to w bardzo przykry sposób. Musiałam zmienić szkołę. Przeszłam do szkoły dla osób niedowidzących i niewidomych.
-Jak się tam czułaś?
-Strasznie. Robiłam cos więcej bo chodziłam do szkoły muzycznej popołudniami i wszystkim się wydawało, że jestem kimś takim…nie wiem,  jakim właśnie. W każdym razie należało mi pokazać, gdzie jest moje miejsce.
-Dlaczego tak bardzo ci zależało, żeby być w szkole masowej?
-Ośrodek to getto. Tam nie nauczysz się funkcjonowania w świecie. Wokół masz ludzi w sytuacji podobnej do twojej, z podobnymi ograniczeniami. Gdy wychodzisz z takiego miejsca jesteś wciąż życiową kaleką. Nie nauczysz się samodzielności. Pamiętam, że gdy chciałam wyjść do kiosku po bułkę, to musiałam mieć na to zgodę rodziców. A miałam już wtedy 18 lat. Na przyjaźnie też nie ma szans. Po lekcjach każdy wraca do siebie, często gdzieś daleko, czyli z getta do getta. Gdy chodzisz do normalnej szkoły, na swoim osiedlu masz znajomych z klasy. Żyje się razem w szkole i po szkole. Poza tym tam się podcina skrzydła każdemu , kto chce się wychylić. …Zagryzałam wargi, żeby zrealizować marzenia.”


poniedziałek, 16 września 2013

Wagary c.d.

Tak jesień się panoszyć zaczyna.Płacze deszczem:) Jednak są i godziny słoneczne.
Taka czy siaka aura korzystamy z pobytu nad morzem:)
Są i zabiegi-tu panie ja ja zwracają się do Macieja per Przystojniak:) I wędruje on grzecznie z paniami:) Jak trzeba poczeka na swoją kolej:) Czuje się w pensjonacie jak u siebie:)
Uskuteczniamy co dnia spacery nad morzem:)




Wczoraj słoneczko grzało to i było moczenie się w morzu:)
Po "piaskowanie"




Odkryliśmy plac do ćwiczeń na świeżym powietrzu."Biegacz", "Narciarz"-rewelacja!
Z radością wracamy na plac co dnia:)Naprawdę takie ćwiczenie na powietrzu to wspaniała sprawa!




Ubawiło mnie hasło z cukierków:)
Jednak coś w tym jest:)


Pracujemy:) Nadrabiamy lekcje szkolne i nie tylko:)



Czytanie ze zrozumieniem-ksera od p. Ewy pokazuje jasno co Maciej ma opanowane-nad czym musimy pracować.Rewelacja.


Tej nadal szukamy...
I związane z tematami ze szkoły-adresowanie/pozdrowienia-wcielił Maciej w życie:)Mam nadzieję,że kartki rychło dofruną do adresatów:)


Fok tu nie widzieliśmy:) Latarnię już tak:) Na parolotniach latać nie będziemy-
 i owych nie widzieliśmy-może już "po sezonie":)
Fontanna w centrum działa-tryska...Nie powiem co mi przypomina:)


Kartki już fruną:)


Dziś po obiadku wybyliśmy pod skrzydłami p. Agnieszki z innymi turnusowiczkami na wyprawę do Latarni Morskiej w Rozewiu:)
Wędrowaliśmy ścieżkami Parku Krajobrazowego.



Maciej dostrzegł i pokazał nam osę(chyba) "walczącą" z konikiem polnym...



I u celu:)





Przystojniak upolował taki folder z polskimi Latarniami Morskimi- Tę ma "zaliczoną"-co pani potwierdziła pieczęcią-teraz wyzwanie:zdobyć pozostałe:)




Moc pozdrowień!