wtorek, 30 lipca 2013

Tapeta...



             W poszukiwaniu fotografii na tapetę bloga Przystojniaka uczyniłam swoistą retrospekcję...



Ale miło sobie powspominać:) Mam zaległości w robieniu odbitek.Kolosalne zaległości...




Fotografie siedzą w kompie:)I buszując po onych znalazłam kilka zdjęć Przystojniaka znad Bałtyku:)Jedno mnie urzekło...i jest na tapecie.




Mam nadzieję,że się podoba:)

Pozdrawiam!

...chodź poćwiczymy..



...chodź poćwiczymy...
Ale są wakacje-słyszę w odpowiedzi...
No tak ale my ćwiczymy:)
Ostatnio na fb u Gosi "zobaczyłam"  bajkę o braciach,piłce, słoniu:)

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10200339897131066&set=a.10200141816179166.1073741828.1563739973&type=1&theater


Ciekawe gdzie Gosia upolowała te magiczne-kostki- na których można wyczarować fantastyczne bajki:) Nie omieszkam zapytać:) Przystojniak opowiada bajki na kartach ze Smoka Obiboka , pomieszanych z Quizem             ( Granna)



Tu główną bohaterką była czarownica

Jako że nadal Przystojniak "walczy z sz,dż,cz,rz,ż-karty mamy wszystkie z tymi literami:) Nula jest zazdrosna też chce pracować:) Tylko,że ona mówi "Jeszcze" a Przystojniak chce kończyć:)Dopytuje się kiedy koniec...

Macie ulubione pomoce dydaktyczne? Co najbardziej lubią Wasze  pociechy?
Dziękuję za odwiedziny:)
Moc pozdrowień!


niedziela, 28 lipca 2013

Anioły....





Anioł...


Anioł oznacza funkcję, nie naturę. Pytasz jak się nazywa ta natura? – Duch. Pytasz o funkcję? – Anioł. Przez to czym jest, jest duchem, a przez to co wypełnia, jest aniołem.
— św. Augustyn, Enarratio in Psalmos


Są Anioły tu na ziemi.
Gdyby nie Przystojniak wielu Aniołów nie dane by było mi poznać. A wzięły pod swe skrzydła me dziecko i prowadziły w terapii, miały dla mnie dobre słowo, po prostu były, są…
Jak dziękować tym wspaniałym Aniołom dzięki, którym mój Przystojniak zawędrował tak daleko…
Jak dziękować za ich serce ,za ich trud, za pasję ,za to że potrafią się nachylić nad moim dzieckiem i wesprzeć w wędrówce do zdrowia, do samodzielności , do niezależności…
Teraz w lipcu minie 7 lat jak  naszej terapeutycznej wędrówki …Idziemy dalej…
Na progu kolejnego roczku wędrówki staję i pragnę  rzec Aniołom jakie dane nam było spotkać
DZIĘKUJĘ

Bardzo dziękuję.

Wakacje







Choć trwają wakacje od rodzicielstwa wagarów przecież nie ma:)
Staram się byśmy czas spędzali aktywnie.
Komputer niestety też jest-komputer w sensie gierek...


(Ubiegłoroczny rowerek-już zastąpiony doroślejszym jednośladem:)




Jednak przegrywam.
Rowery, basen, scrablle...ale komp fajniejszy.
Na rowerze Przystojniak świetnie sobie radzi. Trasę do szkoły generalnie pokonujemy na rowerach.Teraz jeździmy po okolicy:)
Bardzo lubi wodę-choć jeszcze pływać nie umie.Basenik przy domu świetnie nadaje się do "moczenia", chlapania:).Upolowaliśmy okulary  i syn potrafi rewelacyjnie nurkować.
Na hasło idziemy ćwiczyć słyszę od Przystojniaka "Są wakacje".
No są.Już zbliżają się do półmetka.
Jak macie recepty jak zająć dziatwę-proszę podzielcie się!
Może to temperatury na zewnątrz-mi wena umiera...
Ja myślami już jestem w roku szkolnym. Jeszcze Przystojniakowi brak ćwiczeń do religii, Pierworodnemu do polskiego brak książek, ćwiczeń i podręcznika do muzyki.
No i kajety...A także inne brakujące wyposażenie szkolne...
Przystojniak idzie do II klasy.
Będzie więcej w szkole.Odchodzą nam środy "oratorowskie".Na początku lipca na galowo, oficjalnie zakończył przystojniak zajęcia pedagogiczne , tzw. Małą Szkołę.Kontynuować będziemy zajęcia indywidualne-terapia mowy.
Od tygodni mówiliśmy Przystojniakowi,że jego brat pojedzie na obóz.Miał nawet sen przez te rozmowy.
"To był koszmarny sen. Byłem na obozie sam"...Mam nadzieję ,że nie będzie bardzo przeżywał nieobecności brata.Była "przygrywka" 3 dni brat był u babci..."Mamo kiedy wróci.Tęsknię". Kolega oratorowski był na zielonej szkole sam...a jest kilka lat młodszy od przystojniaka...


 


Pierworodny dzwonił-dojechali na miejsce:)Pierwszy raz sam wybył:)Doczekałam się  od przystojniaka na "Mamo kocham cię" to poczekam na samodzielna wyprawę na obóz:) 

Ps.Odnośnie działań wakacyjnych znalazłam fotografię "dzieła" syna:) Przystojniak upolował w sklepie plastycznym pisak do rysowania po tkaninach(nie spiera się "dzieło")
Z rodzeństwem i tata zdobili t-sherty


Może masa solna...O tak dawno nie robiliśmy nic zeń.To już jutro:)
Dobranoc.
Dziękuję za odwiedziny:)
Moc pozdrowień!





Dekalog






Chodzi mi o 10 przykazań rodzica dziecka niepełnosprawnego.
Trafiłam na nie na stronie ORaToRa.
I czytam od czasu do czasu by nie zapomnieć.
Zacytuję:


10 PRZYKAZAŃ DLA RODZICA DZIECKA NIEPEŁNOSPRAWNEGO


1.  Dobro mojego dziecka jest dla mnie najważniejszym celem życia.

2.  Wiem, że przyszłość mojego dziecka zależy wyłącznie ode mnie i nikt mnie w tym nie zdoła zastąpić.

3.  Czeka na mnie bardzo trudna i ciężka praca – być może najtrudniejsza, jakiej się kiedykolwiek dane mi było podjąć. 

4.  Będę szukać pomocy u wszystkich dostępnych instytucji i osób.

5.  Będę ciężko pracować, ale regularnie korzystać z urlopu.

6.  W ciągu dnia postaram się wygospodarować, choćby pół godziny wyłącznie dla siebie

7.  Nie będę tracić czasu na rozmyślanie nad nieszczęściem, które mnie spotkało. Nie pozwolę sobie na żadne gdyby tylko...

8.  Od czasu do czasu pozwolę sobie na solidne wypłakanie  się bez zażenowania z tego powodu.

9.  Gdy moje dziecko stanie solidnie na własnych nogach, będę pomagać innym rodzicom dzieci niepełnosprawnych.

10.  Wiem, że każde zaniedbanie lub odkładanie czegoś na później może mieć nieodwracalne skutki dla przyszłości mojego dziecka.


Miło mi będzie jeśli zostawicie ślad bo swych odwiedzinach-komentarz.
Moc pozdrowień.

sobota, 27 lipca 2013

Witam!

Witam!

Jestem Anna Maria.
Trwają wakacje…
W wakacje 7 lat temu rozpoczęłam wędrówkę przy boku mego syna …To nie byle jaka droga…Każdy rodzic ,który nią podąża mnie zrozumie. Niezależnie czy dopiero w tę wędrówkę wyrusza, czy już dawno jest w trasie…Pamiętam strach jaki mi towarzyszył gdy wyruszałam. To niedowierzanie-że może to nieprawda? Może wszystko jest ok? Jeszcze znamienne. ”Poczekamy, zobaczymy”. Tak zdradliwe. Okradające z bezcennego czasu…


Telefon zadzwonił gdy siedzieliśmy na przy-bałtyckiej plaży. Był taki wspaniały , słoneczny dzień. Dzieciaki szczęśliwe .Mam takie ,ulubione zdjęcie Przystojniaka z tych wagarów wakacyjnych. Ma wówczas 3 lata. Uśmiechnięty –na tle żółtego kutra rybackiego…
To dzwoniła pani dr. Dotarliśmy do niej już z wynikami badań. Kluczowe badanie słuchu Bera we śnie…3 razy doń podchodziliśmy…Bo skąd miałam wiedzieć, że Przystojniaka muszę wybudzić wcześnie-by na badaniu zasnął? Jest też pomoc farmakologiczna na wyciszenie…Już wysłano nas po 2 razie na badanie pod narkozą…Zadzwoniłam ,wyprosiłam by jeszcze raz spróbować i…Udało się .I co usłyszałam? Że syn słyszy i że teraz to mnie czeka –bo aparat słuchowy i po sprawie.
Teraz wiem ,że to nieprawda. Dziecko w aparatach, zaimplantowane (implant ślimakowy) by mówiło-musi być w terapii mowy.Teraz jestem taka mądra Bo mam znajome mamy, dzieci w takiej terapii w ORaToRze- gdzie Maciej od ponad 3 lat jest także w terapii mowy.
Wówczas takie słowa mnie po prostu zdołowały…Zdezorientowany człowiek. Nie wiedziałam co robić? Poszłam jak wskazano mi. Ile niepotrzebnych wizyt? Zajęć po drodze było? Pewnie sporo…Nim błądząc „jak dziecko we mgle” dzięki radzie znajomych, którzy mieli od maleńkości swego syna w terapii trafiliśmy do ORaToRa...Teraz omijamy to co niepotrzebne skupiając się na tym co po prostu potrzebne…
I telefon zadzwonił…Wygrzebałam go z rzeczy …I to pani dr wyznaczyła nam konsultację…To wtedy chyba pojęłam że wyruszamy z Przystojniakiem w trasę… Pewnie ,że miałam stracha.Nie wiem, na którym etapie byłam(etapy do zrozumienia-pogodzenia się z faktem ,ze ma się dziecko w terapii –do wzięcia „dupę w troki” i do roboty!).
Terapia- i tu zacytuję Lidię Lempart( prezes ORaToRa):
że praca jest „żmudna, monotonna”- co dnia…Jednak-co piszę z pełnym przekonaniem OWOCNA!
Mój Przystojniak MÓWI!!!!
A było i tak, że ja-matka go nie rozumiałam…
Takie zdarzenie utkwiło mi w pamięci. Rano Przedszkole. Przystojniak coś mówi do mnie ale właśnie mówi ale ja nie rozumiem co. Bo mówi w swoim dialekcie I jego smutek ,że nie rozumiem. Przecież on mówi. Proszę by powtórzył mówi ponownie. Jeszcze raz. I Jeszcze raz, a ja nie pojmuję co moje dziecko mówi do mnie, czego mu potrzeba, czego brakuje? Ja matka nie rozumiem własnego dziecka .I Przystojniaka rezygnacja. „Nieważne”  powiedział, i to zrozumiałam I poszedł do grupy…I mój smutek i komizm sytuacji-to zrozumiałam ale czego chciał-już niestety nie…


Poryczałam się słuchając pani Lidii…

Pani Lidia to Anioł-tu na Ziemi…


Moc pozdrowień.